W grudniu 1809 roku amerykański chirurg Ephraim McDowell przeprowadził pierwszą na świecie owariotomię, a więc miało to miejsce w czasach, w których medycyna nie opanowała jeszcze takich zagadnień jak narkoza, aseptyka i antyseptyka.
Zgodnie z ówczesnym stanem wiedzy dla chorej nie było żadnego ratunku, jako że odradzano wtedy wszelkie operacje na otwartej jamie brzusznej.
Według obowiązujących w tym czasie kanonów sztuki medycznej lekarz powinien zostawić takie sprawy naturze, czyli pozwolić chorej umrzeć („Nigdy nie uda się wyciąć wewnętrznych guzów, obojętne czy na macicy, wątrobie, śledzionie czy kiszkach. Tu Bóg postawił przed chirurgiem granicę. Kto tę granicę przekroczy, postąpi jak morderca…”).
Tak się nie stało w tym przypadku, gdyż determinacja i niezwykła odwaga chirurga, który nie ugiął się pod presją własnego środowiska zawodowego, doprowadziły do wykonania udanego zabiegu.
Na uwagę zasługują szczególne okoliczności, w jakich operacja została przeprowadzona, w tym zwłaszcza naciski ze strony mieszkańców osady.
Kiedy rozeszła się w społeczności lokalnej wiadomość, że umierająca kobieta zostanie operowana, a nie pozostawiona naturze, ludzie nie kryli oburzenia i zaczęli grozić lekarzowi samosądem.
Operacja została wyznaczona na Boże Narodzenie tj. 25 grudnia 1809 roku, co miało w założeniu powstrzymać ludzi przed gwałtowną reakcją.
Płonne to były nadzieje, gdyż w trakcie operacji, zgromadzony przed domem lekarza tłum żądał, by wyprowadzić McDowella zanim zabije pacjentkę.
Łomotano w drzwi, a dwóch ludzi powiesiło na drzewie przed domem medyka dość wymowny sznur wisielczy. Skandowano „wyjdź doktorze, byśmy mogli cię powiesić”.
Wydawać by się mogło, że opisana presja społeczna i groźby samosądu wobec lekarza wpisują się w kanon „bajki o żelaznym wilku”, niewiarygodnych wręcz historii z minionych dziejów, jednak nic bardziej mylnego.
Media, nawet w tym miesiącu, informowały o licznych przypadkach agresji pacjentów wobec lekarzy (Duży szpital powiatowy na Śląsku. Chirurg drzemie w fotelu po nieudanej operacji wyciągania siekiery z głowy pacjenta. Budzi go duszenie – to brat zmarłego przyszedł „wymierzyć sprawiedliwość” Rzeczpospolita wydanie z 16 maja 2018 roku).
Dr Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej jest zdania, że narastająca agresja pacjentów ma związek z topniejącymi zasobami kadrowymi w szpitalach. Masowe są odejścia specjalistów do przychodni.
W obowiązującym stanie prawnym lekarze udzielający pomocy medycznej oraz czynności w ramach świadczeń pomocy doraźnej korzystają z ochrony przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych na gruncie Kodeksu karnego, o czym stanowi art. 44 w związku z art. 30 ustawy o zawodzie lekarza i dentysty.
Powoduje to m.in., że zachowanie sprawcy, które normalnie podlegałoby kwalifikacji jako naruszenie nietykalności cielesnej ścigane z oskarżenia prywatnego, stanowi publicznoskargowe naruszenie nietykalności cielesnej lub napaść na funkcjonariusza publicznego.
Rzecz w tym, że ochrona ta roztacza się nad lekarzami zatrudnionymi w publicznych jednostkach ochrony zdrowia. Lekarz przyjmujący w prywatnym gabinecie nie jest więc chroniony na podstawie przywołanych przepisów.
Dlatego lekarze dążą do tego, żeby status funkcjonariusza publicznego przysługiwał im nie tylko w publicznych ośrodkach służby zdrowia, ale też w prywatnych. Należy przypomnieć, że takie rozwiązanie przewidywał § 15 porozumienia, które na początku lutego tego roku rezydenci zawarli z Ministrem Zdrowia.
Michał Badowski
radca prawny
Photo by Sander Sammy on Unsplash
***
Brak należytej staranności lekarza
Lekarz ma obowiązek wykonywać zawód, zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi mu metodami i środkami zapobiegania, rozpoznawania i leczenia chorób, zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością [Czytaj dalej…]
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }