O blogu
Skąd taki, a nie inny pomysł na blog?
Otóż splot medycyny i prawa żywo interesował mnie już w czasach studiów, kiedy to uczęszczałem na fakultatywne wykłady z medycyny sądowej prowadzone przez doktora Wojciecha Chagowskiego z Akademii Medycznej w Lublinie. Późniejsza ścieżka rozwoju zawodowego zdaje się potwierdzać ciągłość tych inklinacji naukowych.
Z czasów aplikacji utkwiła mi w pamięci szczególnie jedna historia. W trakcie zajęć z prawa karnego, prowadzący wykład prokurator starał się zobrazować mechanizm związku przyczynowego za pomocą sceny rodzajowej. Z typową dla siebie swadą opisał wówczas dość nietypową sytuację, w której to skutek wyprzedza przyczynę (a nie odwrotnie), odwołując się do wizualizacji „lekarza podążającego w kondukcie żałobnym za trumną pacjenta”… Wprawdzie ten sugestywny przykład utrzymany był w konwencji groteski, to jak każda opowieść tego rodzaju zdradzała cień własnych przemyśleń prelegenta.
Ja jednak nie zamierzam kontynuować powyższej narracji, ani pisać w podobnej poetyce na tym blogu, gdyż doświadczenie zawodowe uświadomiło mi jak często sprawy dotyczące błędów w sztuce medycznej wyłamują się z ram stereotypów – skądinąd bardzo krzywdzących. Realia tego rodzaju przypadków wcale nie są zero-jedynkowe, jakby się to mogło wydawać, zaś prowadzone postępowania wymagają wiadomości specjalnych oraz ponadprzeciętnej analizy wszystkich okoliczności, przez co nie można poprzestać na uproszczonych schematach poznawczych, ani domniemaniach. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że organy procesowe zdają się pomijać specyfikę pracy lekarza – w tym nieustanne ryzyko podejmowane w celu ratowania najważniejszych dóbr prawnie chronionych. Niezasłużenie traktują medycynę w kategoriach rzemiosła, a nie sztuki leczenia.
W rezultacie nie do przecenienia wydaje się w procesie rola obrońcy nie tylko wyróżniającego się znajomością prawa, ale i również wykazującego się znajomością zagadnień medycznych. Obserwacja praktyki sali sądowej pokazuje, że nie zawsze umiejętności te idą w parze, przy czym to właśnie deficyty w zakresie wiedzy medycznej profesjonalnych pełnomocników i obrońców najczęściej powodują, że nieskuteczne okazują się próby dekonstrukcji wniosków zawartych w opiniach biegłych.
W blogosferze nie udzielam porad prawnych w indywidualnych sprawach, w tej kwestii proszę o kontakt prywatny.
Zachęcam do lektury i merytorycznej dyskusji, zwłaszcza przedstawicieli środowiska medycznego, którzy zechcieliby podzielić się z czytelnikami własnymi spostrzeżeniami i zaprezentować własny punkt widzenia w omawianych sprawach.
*****