„Chelatacja EDTA jest nieoperacyjną metodą rozpuszczającą blaszki miażdżycowe w naczyniach krwionośnych, którą od wielu lat stosuje się na świecie w profilaktyce i leczeniu chorób sercowo – naczyniowych. Terapia polega na wprowadzeniu w postaci kroplówki syntetycznego aminokwasu EDTA”. Powyższe informacje możemy przeczytać na jednej z wielu stron internetowych zawierających odnośniki do placówek medycznych, które stosują wspomnianą metodę.
Chelatacja EDTA
Lista chorób, przy których zabiegi chelatacji – jak zapewniają jej propagatorzy – mogą pomóc, jest naprawdę imponująca. Są to: choroba wieńcowa, udar mózgu, depresja, choroby Alzheimera i Parkinsona, zespół wypalenia i przewlekłego zmęczenia, przewlekłe infekcje bakteryjne i wirusowe, trudne do opanowania grzybice, astma oskrzelowa, łuszczyca, choroba zwyrodnieniowa stawu biodrowego. Chelatacja ma pomagać nawet ludziom z rodzinnym obciążeniem chorobą nowotworową. Zalecana jest także czującym się zdrowo osobom w wieku 40-50 lat w ramach profilaktyki geriatrycznej i nowotworowej.
Problem w tym, że zgodnie ze stanowiskiem Naczelnej Rady Lekarskiej Nr 15/09/V z dnia 6 listopada 2009 roku stosowanie chelatonów jest wskazane zgodnie z dowodami naukowymi przede wszystkim w ostrych zatruciach metalami, zaś na na inne zastosowanie chelatonów nie ma naukowych dowodów. „Notowane są natomiast ciężkie działania niepożądane (łącznie ze zgonami), które występują szczególnie po zastosowaniu chelatonów w innych sytuacjach niż wskazane wyżej” – stwierdzono w powyższym stanowisku. Zdaniem Naczelnego Rady Lekarskiej, stosowanie chelatacji w celach inne niż wspomniane, a także angażowanie się w popularyzację tej metody w takich sytuacjach stoi w sprzeczności z Kodeksem Etyki Lekarskiej stanowiskiem Naczelnej Rady Lekarskiej Nr 24-02-IV z dnia 8 listopada 2002 roku w sprawie tzw. medycyny alternatywnej.
Odpowiedzialność za stosowanie chelatacji
Czym zatem grozi stosowanie chelatacji przez lekarzy w celach innych niż odtruwanie organizmu z metali ciężkich?
Mogła się o tym niedawno przekonać lekarka z Poznania Marlena K., która została obwiniona przed sądem dyscyplinarnym o stosowanie nienaukowej metody leczenia miażdżycy w postaci chelatacji. Pani doktor stosowała wspomnianą terapię przez osiem lat.
Sąd lekarski I instancji początkowo uniewinnił lekarkę, jednak po odwołaniu się rzecznika dyscypliny zawodowej, uznał winę Marleny K. i stwierdził naruszenie art. 57 Kodeksu Etyki Lekarskiej. Przepis ten stanowi, że lekarz nie może posługiwać się metodami uznanymi przez naukę za szkodliwe, bezwartościowe lub niezweryfikowanymi naukowo. W konsekwencji Sąd ukarał Marlenę K. naganą.
W dniu 2 marca 2017 roku Naczelny Sąd Lekarski utrzymał w mocy orzeczenie sądu I instancji. Ponadto przyjął, że działanie lekarki było sprzeczne z art. 4 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, gdyż lekarz ma obowiązek wykonywać zawód, zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi mu metodami i środkami zapobiegania, rozpoznawania i leczenia chorób.
W skardze kasacyjnej obrońca obwinionej argumentował, że sporna metoda jest terapią przyszłości, stosowaną od lat w innych krajach, nadto, że spośród przesłuchanych przez prokuraturę 72 pacjentów, nikt nie skarżył się na jej szkodliwość.
Oddalając skargę kasacyjną obrońcy obwinionej, Sąd Najwyższy w postanowieniu z dnia 8 lutego 2018 roku sygn. akt SDI 114/17 wskazał, że KEL zakazuje stosowanie metod nie zweryfikowanych naukowo, a taki charakter chelatacji potwierdziły trzy opinie biegłych. Sąd przypomniał, że obwinionej nie zarzucono, że stosuje metody szkodliwe czy bezwartościowe, ale, że łamie standardy etyki, które nakazują leczenie metodami naukowo potwierdzonymi.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }